Jak to się wszystko zaczęło...
"Pewnego listopadowego dnia, roku pańskiego 2008 w moje ręce wpadła zielona piękność."
Tak w wielkim skrócie zaczęła sie moja przygoda z motocyklem Pannonia 250 TLT (albo TLF - ciąglę próbuję
rozwikłać tą zagadkę) z roku 1957. Motorek był w opłakanym stanie, ostatnie lata stał przerdzewiały i
częściowo rozebrany w szopie (poprzedni właściciel zaczął remontować silnik). Serce pękało na sam widok
zewsząd
wdzierającej się korozji, brudu i wgnieceń.
Po całej szopie dosłownie walały się części od motocykla. Pomimo tego, Panka wydawała się być kompletna.
Jedno spojrzenie i wiedziałem, że zrobię z niej gwiazdę.
Pannonie odkryłem zupełnie przypadkiem i dostałem właściwie za darmo. Z miejsca zdecydowałem, że
natychmiast przetransportuję ją do mojego garażu.
Odkręciłem kierownicę, tak by zmieścić ramę do bagażnika mojego Golfa. Panka odbyła swoją pierwszą od
wielu
lat podróż po polskich drogach. Co prawda nie na własnych kołach, ale liczyłem, że już wkrótce to się
zmieni.
Jeżeli chcesz zobaczyć jak potoczyła się ta historia, zapraszam do poczytania następnych stron.