Pankę początkowo planowałem polakierować sam, ponieważ to większa frajda no i nigdy jeszcze tego nie
robiłem.
Na lakier wybrałem wiśniową perłę - moim zdaniem jeden z najładniejszych kolorów dla starych motocykli
(nie licząc czarnego). No i tu pojawił się problem. Jak się maluje "na perłę", tak aby wydobyć głęboką
barwę
i połysk? Poszperałem trochę na necie i już wiedziałem, że sam tego nie zrobię:(. Posiadanie sprężarki i
pistoletu do malowania nie czyni cię jeszcze lakiernikiem. Postanowiłem więc oddać Pankę do specjalisty.
Zanim znalezłem "speca" od malownaia, wykonałem kilka telefonów do warsztatów (wiele z nich odmówiło
malowania mojej piękności: "Motocyklami się nie zajmujemy"),
umówiony termin i postanowione. Na miejscu wybrałem odcień i uzgodniłem cenę. Nie bez znaczenia był
fakt, że motocykl był rozebrany na części i wypiaskowany. Po jakimś tygodniu podjechałem pod warsztat i
oniemiałem. Dziękowałem sobie w duszy, ze sam nie zabrałem się za kładzenie lakieru, bo kawałki Panki
wyszły spod ręki Pana Specjalisty wybornie. Śliczna, świecąca perełka. Gładka dla oka jak jedwab dla
ręki,
do tego ten kolor! Teraz już wiem, czemu królowie chodzili przywdziani w purpurę! Jedyne, co mnie
zaniepokoiło
(nie omieszkałem o tym wspomnieć lakiernikowi) to bak. Facet nie zabezpieczył wlewu i lakier dostał się
też do
wnętrza baku. Cała moja robota z czyszczeniem, odrdzewianiem, płukaniem i malowaniem specjalną farbą
wnętrza baku poszło na marne. Spec zapewniał mnie, że nie pierwszy bak tak maluje i że to nie zaszkodzi
układowi
paliwowemu - czy ma rację?, czas pokaże. Cóż miałem zrobić, podniecony wizualnym efektem jego pracy
zapłaciłem
uzgodnioną stawkę i uradowany odjechałem z zapakowaną Panką. Rama została pomalowana na czarno, aby
ładnie
pasowały do niej czarne wydechy i koła.
Końcowy efekt można ocenić porównując stan lakieru sprzed malowania. Motocyklowi puryści zarzucą mi, że
oryginalny lakier "zielone jabuszko" byłby odpowiedniejszy dla tego motocykla. Moim zdaniem po zmianie
lakieru
Panka nie stracila nic ze swojej wyjątkowości. Tak naprawdę to kwestia gustu i chyba nie ma się nad tym
co
rozwodzić:).